Sol Agnelika |
Wysłany: Wto 14:45, 24 Lip 2007 Temat postu: |
|
„Wszystkie diabły i demony, które pojawiają się w tej książce, są legendarnymi stworami pochodzącymi z piekieł..(…)”
Już sam wstęp bardzo mnie zaintrygował, a przypisy o tym, iż istnieją dowody na istnienie demonów i o autentyczności zaklęć użytych w książce sprawiły, że do lektury zabrałam się z ogromną ciekawością..
Dan McCook, kartograf z Ameryki, zajmował się tworzeniem mapy regionu Normandii, która miała być potem wykorzystana w książce o drugiej wojnie światowej. Natknął się na robotników francuskich, którzy opowiedzieli mu o starym amerykańskim czołgu, stojącym w zaroślach od czasów wojny. Zaciekawiony postanowił wybrać się w to miejsce i obejrzeć wrak. Maszyna ta znajdowała się na posiadłości należącej do rodziny Passerelle. Dowiedział się on od nich, że czołg ten stał się przyczyną straszliwego wypadku w ich rodzinie. Większość ludzi stroni od niego, w jego pobliżu słychać dziwne jęki, a sama jego obecność sprawia, ze we wsi dzieją się dziwne rzeczy. Dana zaczęła ta historia bardzo fascynować i chcąc dowiedzieć się więcej trafił do księdza Anthonego. Okazało się, że w czasie drugiej wojny światowej wojska amerykańskie wysłały 13 jedenastowiecznych diabłów w czołgach, by pogromić nieprzyjaciół. Mówiono, że przybyły z piekła..
Jednak gdy jeden z czołgów się zepsuł wcale nie starano się go zabrać. Amerykanie jedynie zalutowali jego wieżyczkę, a pewien ksiądz odmówił przy nim modlitwę. Po zakończeniu wojny diabły zapieczętowano w lochu silnym zaklęciem. Dana dalej bardzo intrygowała ta historia, więc postanowił wybrać się w pobliże starego czołgu i nagrać domniemane jęki, wydobywające się z wnętrza wraku. I stało się.. Demon panujący we wraku zaczął kusić Dana, by ten uwolnił go. Nieświadomy niebezpieczeństwa Dan dążył do tego, by tak się stało nie wiedząc o tym, że to dopiero początek kuszenia złego diabła. Zawarł on pakt z diabłem, lecz czy wywiąże się z niego?
Książka „Demony Normandii” jest jedną z pierwszych pozycji napisanych przez Mastertona. Opisywana historia jest bardzo ciekawa i wciąga czytelnika, lecz zatapiając się coraz dalej w lekturę dostrzegamy, że autor skupił się przede wszystkim na treści a nie na wykorzystaniu dobrego pomysłu. Dlatego też koniec książki nie jest zadowalający. Wyraźnie widać, że styl Grahama dopiero się kształtował, przez co bardzo widoczne są skoki dawki emocji. Gdy akcja sięga zenitu i wydaje nam się, że zdarzy się coś okropnego, dzieje się wręcz przeciwnie – fabuła przeciąga się, aż w końcu odwleka nas od domniemanej masakry.
Tak, jak do książki zabrałam się z ogromnym zapałem i ją praktycznie pochłonęłam, to niestety przeczytawszy ją trochę się zawiodłam.
Mimo tego, że styl książki jest dosyć nierówny to ją polecam, gdyż niezależnie od tego warto zwrócić uwagę na sposób, w jaki Masterton próbuje zaciekawić czytelnika i co mu się w znacznej mierze udaje. |
|